lecznianie

Moje zainteresowanie historią Łęcznej i jej mieszkańców jest dosyć naturalne, gdyż z miastem tym związany jestem od ponad pół wieku. Tutaj się wychowywałem, chodziłem do szkół, założyłem rodzinę, mieszkam
i pracuję. W Łęcznej urodziła się moja matka i ojciec, dziadkowie i pradziadowie. Tak jak moi przodkowie, z miastem tym związałem swoje życie.
    Gdy w Warszawie w styczniu 1975 roku zapadła decyzja o budowie
w Bogdance kopalni pilotująco-wydobywczej przyszłego Lubelskiego Zagłębia Węglowego, byłem w klasie maturalnej miejscowego liceum. Zapewne jak wielu łęcznian, nie do końca zdawałem sobie sprawę, jak doniosła jest to decyzja i jak diametralnie wpłynie ona na zmianę oblicza naszego, wówczas 3-tysięcznego miasteczka.  
    Nowe wkroczyło szybko. Najpierw sklep odzieżowy miejscowej Gminnej Spółdzielni „SCh”, mieszczący się w kamienicy Żmurka przy ul. 22 Lipca (obecnie 11 Listopada), przystosowano na stołówkę górniczą, która żywiła pierwszych budowniczych LZW. W popularnej wówczas restauracji „Pojezierze”, miejscu częstych spotkań towarzyskich łęcznian, pojawili się nieznani dotąd nikomu, nowi bywalcy, a nazwę miejscowego kina „Goplana”, mieszczącego się w remizie OSP przy ul. Chełmskiej, po remoncie zmieniono na „Barbórka”. Kino, już pod nowym szyldem, z niewyremontowanym jeszcze zapleczem, wznowiło swoją działalność 1 maja 1978 roku projekcją …trylogii Chęcińskiego „Sami swoi”, „Nie ma mocnych” i „Kochaj albo rzuć”. Były to pierwsze zwiastuny zachodzących zmian.
    Przy ulicy Chełmskiej, niemal za ogrodzeniem szkoły tysiąclatki,
w krótkim czasie postawiono nowoczesną stołówkę górniczą, mogącą wyżywić dziennie ponad tysiąc ludzi. Tuż za nią wzniesiono dwa
4-pietrowe hotele górnicze na kilkaset miejsc. Na Przedmieściu w większości drewniane zabudowania kryte strzechą zaczęły wypierać wielko-płytowe blokowiska, powstające jak grzyby po deszczu. W kilka lat powstało pierwsze górnicze osiedle mieszkaniowe, w którym zamieszkało dwukrotnie więcej ludzi niż w liczącej ponad 500 lat starej Łęcznej. W latach osiemdziesiątych na południowych obrzeżach miasteczka, wokół drogi Bobrowniczej, przecinającej pola obsiewane do niedawna przez miejscowych rolników, zbudowano osiedle 40-lecia PRL (dzisiaj Niepodległości), a na przełomie lat 1980/90 osiedle Bobrowniki.
    Powstające osiedla zasiedlali ich nowi mieszkańcy, którzy przybywali tutaj z różnych stron kraju w poszukiwaniu nieźle płatnej pracy w górnictwie i za własnym mieszkaniem, będącym w okresie PRL  marzeniem milionów młodych Polaków.
    Początkowo te błyskawicznie zachodzące zmiany przyjmowane były przez miejscowych, szczególnie przez starszych łęcznian, z pewną dozą nieufności, tym bardziej że stare miasto potraktowano po macoszemu, pozostawiając je ze swoimi problemami samemu sobie.
    Moje pokolenie zmiany te przyjmowało ze spokojem i uważało je za oczywiste, widząc w nich szansę dla miasta i dla siebie. I chociaż życie skorygowało te huraoptymistyczne plany dotyczące przyszłej Łęcznej,
to część ich się ziściła.
    Dzisiaj 23-tysięczne miasto jest stolicą powiatu łęczyńskiego i ośrodkiem miejskim z perspektywami. Łęczna to miasto zapewne jeszcze z wieloma brakami, ale racjonalnie rozwijające się i z roku na rok piękniejące. Miasto, z którym można wiązać przyszłość.
    Aby jednak myśleć o przyszłości  nie można zapominać o przeszłości. Pomysł na opracowanie tego rodzaju publikacji dojrzewał już od dłuższego czasu. Zmiany zachodzące w Łęcznej od ponad 30 lat dokumentuję na swoich fotografiach, a  historie niektórych  starych łęczyńskich rodów starałem się przybliżać na łamach „Merkuriusza Łęczyńskiego”. Dawna Łęczna definitywnie odchodzi a wraz z nią ludzie, którzy tworzyli jej społeczność - tutaj żyli i pracowali. To ostatni moment, aby ocalić
i utrwalić pamięć o zwykłych mieszkańcach mojego… naszego miasta, gdyż jak pisze poeta
Nie o każdym śpiewają pieśń.
Nie każdemu stawiają pomnik…                            

 Eugeniusz Misiewicz

 

© 2018 Wszelkie prawa zastrzeżone

lecznianie